Plik Ukryte terapie cz. 1 Jerzy Zięba 15.07.2014 (480p).mp4 na koncie użytkownika anetananu1 • folder Ukryte terapie - Jerzy Zięba • Data dodania: 24 sty 2015 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Specjalistów od „medycyny alternatywnej” jest na polskim rynku więcej niż barów z wódką w okolicy Uniwersytetu Warszawskiego. Konkurencja jest naprawdę duża. Jak to się stało, że właśnie Jerzy Zięba został ich niekwestionowanym królem? Dlaczego sprzedaje setki tysięcy egzemplarzy swej książki, a sale na jego wykładach zapełniają się jak lodówka przed Bożym Narodzeniem? Jedni twierdzą, że to dzieło przypadku. Komuś w końcu musiało się udać. Inni powiadają, że to charyzma naszego bohatera, doskonale wypracowany image, a przede wszystkim niemożliwe do podrobienia poczucie humoru. Materiały reklamowe ze strony organizatora Z punktu widzenia semiotyki za sukcesem Ukrytych terapii stoi coś więcej. Jerzy Zięba stworzył spójną mitologię, która doskonale łączy współczesne lęki przed obcym i niezrozumiałym światem medycyny oraz klasyczny gnostycki mit o fałszywym świecie i wyzwoleniu przez wiedzę. W swojej książce Jerzy Zięba bezbłędnie zdiagnozował największą bolączkę polskiego pacjenta. Nie jest nią niedobór witaminy C, lecz brak poczucia sensu. Zaplątani w gąszcz niezrozumiałych procedur i bezdusznych instytucji nie rozumiemy tego, co się z nami dzieje. A bez poczucia zrozumienia – jak w pełni słusznie zauważa Zięba – nie ma prawdziwego leczenia pacjenta. Jest tylko leczenie objawów. Dawno temu w Nowej Zelandii… Książka Zięby pełna jest opowieści. Zacznijmy więc od przywołania jednej z nich. To historia pewnego farmera z Nowej Zelandii, który miał w życiu pecha. Nasza opowieść zaczyna się w momencie, w którym niemal zabiła go świńska grypa (a dalej będzie tylko lepiej): [97] Kiedy lekarze zdecydowali o odłączeniu urządzeń podtrzymujących funkcje życiowe tego człowieka, jeden z członków jego rodziny zaproponował zastosowanie witaminy C, o czym dowiedział się z… Internetu. Lekarz prowadzący oczywiście odmówił, wolał pozwolić pacjentowi umrzeć, ale niesamowita presja rodziny spowodowała podanie tego środka odżywczego w ilości 25g. Po podaniu witaminy C dożylnie, po zaledwie dwóch dniach, stan pacjenta się poprawił. Pacjent zaczął oddychać sam i był na najlepszej drodze do wyzdrowienia, gdyby nie to, że zmienił się lekarz prowadzący, który zabronił dalszego podawania witaminy C. Stan pacjenta ponownie się znacznie pogorszył. Kiedy wznowiono podawanie witaminy C, jak można było już tego oczekiwać, stan pacjenta szybko się polepszał. Polepszył się do takiego stopnia, że lekarze zadecydowali o przeniesieniu pacjenta do szpitala bliższego jego miejscu zamieszkania. Niestety… ten sam lekarz również odmówił podania pacjentowi witaminy C. Stan pacjenta zaczął się gwałtownie pogarszać. W tym przypadku, lekarz został przez prawnika zmuszony do podania witaminy C i… pacjent po kilku tygodniach całkowicie wyzdrowiał. A tak przy okazji… pacjent cierpiał też na nowotwór krwi – białaczkę. Po tej chorobie również nie było już śladu1. W tej historii, jak w soczewce, skupia się cała mityczna narracja Zięby. Źródłem nieszczęścia człowieka nigdy nie jest choroba, bo nawet najpoważniejsze z nich są jedynie prostym do naprawienia stanem chwilowej nierównowagi w organizmie. Prawdziwym zagrożeniem jest niewiedza, która prowadzi nas do odrzucenia najprostszych i najlepszych rozwiązań. W służbie niewiedzy, paradoksalnie, występują zaś ci, którzy sami nazywają się „wiedzącymi” – mędrcy tego świata czyli lekarze, naukowcy, farmaceuci… Prawdziwe uzdrowienie nie jest więc kwestią leczenia (to okazuje się zwykle banalnie proste i polega na podaniu choremu jednej z powszechnie znanych i dostępnych substancji), lecz poznania – dotarcia do prawdy, która pozostaje ukryta przed naszymi oczyma. Tytuł książki okazuje się w tym kontekście kluczem do jej zrozumienia. Ukryte terapie to historia o uleczeniu przez poznanie. Kiedy przeczytałem pod tym kątem Ukryte terapie, okazało się, że najczęściej opisywaną w nich czynnością nie jest taka czy inna praktyka (para)medyczna, lecz aktywności poznawcze: dowiadywanie się, zdobywanie informacji, gromadzenie ich, odkrywanie, ujawnianie… Tytuł książki okazuje się w tym kontekście kluczem do jej zrozumienia. Ukryte terapie to historia o uleczeniu przez poznanie. Mit gnostycki. Poszukiwacze vs. wiedzący Oglądaliście Matrix? To wiecie, o co chodzi w mitach gnostyckich. Nie da się tego lepiej wytłumaczyć. Świat, który znamy, jest tylko iluzją strzeżoną przez potężnych archontów. Służy temu, by więzić nas w nieświadomości. Wiedza o prawdziwej naturze rzeczywistości jest najpilniej strzeżoną tajemnicą, a samo jej poznanie to kluczowy krok na drodze do wyzwolenia. Niestety – wyzwolenie jest trudne i bolesne, bo nasz umysł, od zawsze karmiony kłamstwem, lęka się prawdy i nie chce jej do siebie dopuścić. Mit gnostycki opowiada więc o bohaterze, który dzięki pomocy mistrza i w serii prób inicjacyjnych wyzwala się z niewiedzy ku świadomości. Koniec. (W Matrixie dodali jeszcze czarne płaszcze i strzelanie w zwolnionym tempie – można je tu pominąć bez większej szkody dla spójności wywodu…) Bardzo podobna opowieść pojawia się pod wieloma długościami i szerokościami geograficznymi, w różnych okresach historycznych. Czasem w ogóle nie ma nic wspólnego z gnostycyzmem jako ruchem religijnym, czasem znów nawiązuje do niego w bardzo odległy sposób2. Tę charakterystyczną strukturę można odnaleźć też w większości klasycznych opowieści spiskowych3. Jerzy Zięba sam siebie chętnie przedstawia właśnie jako poszukiwacza prawdy. Nie „wiedzącego” (ten epitet, niczym wyśmiewani przez Sokratesa sofiści, przypisują sobie według Zięby zadufani „akademicy”), lecz właśnie „pytającego” czy „szukającego”. W tym Zięba nie jest zresztą pionierski. Raczej do perfekcji opanował strategię, którą z powodzeniem stosuje wiele ruchów pseudonaukowych. „My tylko pytamy”, „przecież na 100% nigdy nic nie wiadomo”, „sami mówiliście, że to tylko teoria”… To wielka siła wielu pseudonaukowych mitologii! Czytelnikowi znacznie łatwiej utożsamić się z pytającym niż z udzielającym odpowiedzi ex cathedra. W całej tej sytuacji najsmutniejsze jest to, że tam głęboko, na dole, gdzie fedruje się w poszukiwaniu nieznanego, prawdziwa nauka naprawdę jest miejscem pełnym niepewności, ciekawości i fascynujących przygód! (A także zwątpienia, frustracji i zmylonych tropów…) Niestety, tylko niewielu naukowców i popularyzatorów (Richard Feynman!) potrafiło w swoich pracach oddać ten nastrój poszukiwania, zachowując jednocześnie zdolność przekazywania tego, co (jak nam się wydaje) faktycznie wiemy z niezłą pewnością. Tymczasem w świecie opisywanym przez Jerzego Ziębę nauka to królestwo skostniałej arogancji, której jedynymi prawami są obrona własnej wyższości przed profanami i chęć zysku. Naturalne vs. naukowe Jako strukturalista lubię proste opozycje dobre-złe, góra-dół, jasna strona – ciemna strona. Są takie teksty, w których naprawdę trudno je znaleźć. To zwykle słabe mity. Są też takie – jak Ukryte terapie – w których bez trudu odnajdziemy cały szereg czytelnie zarysowanych, wzajemnie przekładalnych opozycji. Obok opisanej już pary wiedza-niewiedza oraz istotnej dla każdego piszącego o zdrowiu pary zdrowie-choroba, kluczowym przeciwstawieniem jest u Zięby para naturalne – naukowe. Jerzy Zięba powtarza chętnie, że nie lekceważy osiągnięć medycyny konwencjonalnej4 i chciałby „doprowadzić do dialogu między medycyną akademicką i medycyną naturalną”5. Czytelnik Ukrytych terapii szybko odkrywa jednak, że sympatie autora lokują się bardzo wyraźnie po jednej ze stron, podczas gdy druga utożsamiona zostaje z gnostyckim Matrixem. Przyjrzyjmy się chociażby temu, świetnie pomyślanemu i napisanemu fragmentowi wstępu. Już na pierwszych stronach swojej książki Jerzy Zięba wrzuca czytelnika w znane doskonale z podstawówki imaginarium romantyzmu: [7] Pokażę też, że świat medyczny chyba zbytnio uwierzył w przysłowiowe „mędrca szkiełko i oko”. Zagalopowaliśmy się w zaułki specjalizacji. Nie widzimy człowieka jako całości. Uważa się, że tylko coś bardzo skomplikowanego może nam pomóc wyleczyć skomplikowane schorzenie, że liczy się tylko to, co jest widoczne pod mikroskopem, a najlepiej elektronowym. Straciliśmy możliwość zauważenia, że coś, czego nie da się włożyć pod okular mikroskopu elektronowego – istnieje i może być przydatne. Już miałem się zaśmiać, że nawet ja wiem, że w mikroskopie elektronowym nie wkłada się niczego pod okular, gdy wtem… [7] (ok. technicznie przygotowani niech się nie czepiają o ten „okular” w tym przypadku). No dobra, punkt dla Jerzego Zięby. Teraz rozumiem, że to była tylko metafora. [7] No bo nie da się tam włożyć na przykład całego młotka. Dlaczego akurat młotka? Dlatego, że czasami jest to narzędzie bardzo przydatne, kiedy jest we właściwy sposób użyte do kontaktu z czołem. Pozwala odejść od „mędrca szkiełka” i zobaczyć, że istnieje jeszcze świat, gdzie rozwiązanie problemu nie leży pod mikroskopem. Jest tuż przed samym nosem. Trzeba się tylko o tym dowiedzieć. Czasami posłużę się żartem, a czasami złośliwością… licząc na poczucie humoru Czytelnika. Czytelne? W jednym narożniku beznadziejnie ograniczeni, zamknięci w swych specjalizacjach naukowcy, którzy w dodatku czepiają się szczegółów i trzeba im wyjaśniać wszystkie metafory. W drugim – ludzie wolni, niezależni, samodzielnie myślący. W dodatku z zawadiackim poczuciem humoru. Pacjenci vs. lekarze Najlepszym, co istnieje na świecie, jest natura. Nauka, niestety, zamiast służyć człowiekowi, coraz bardziej nas od tego stanu oddala: [122] Najlepsza forma witaminy C jest w postaci takiej, w jakiej znajduje się w owocach. Wiadomo, że KAŻDA substancja stworzona sztucznie i podana człowiekowi nie jest naturalna. Witamina C znana jako „kwas askorbinowy” to znaczne uproszczenie Funkcjonariusze nauki stali się w ten sposób sługami ignorancji. Wyjątkowo bolesne jest to w przypadku branży medycznej, która zamiast zdrowiu pacjentów służyć zaczyna chorobie. Stąd słowo „lekarz” (często skracane do „ używane jest w Ukrytych terapiach żartobliwie, momentami wręcz pogardliwie. Oznacza zwykle osobę ślepo posłuszną autorytetom, arogancką, zadufaną w swoje umiejętności. [21] brak formalnych kwalifikacji nie stanowi przeszkody w niesieniu pomocy ludziom cierpiącym, szczególnie w takich wypadkach, gdzie formalna wiedza medyczna najwyraźniej zwiodła. Wiedza bowiem, nie zna granic – żadnych. Niestety, nad czym należy ubolewać to, że zbyt często formalnie wykształceni lekarze są przekonani, że poza ich wiedzą akademicką już nic nie istnieje. Jest to podejście niezwykle aroganckie, ale przede wszystkim szkodliwe dla pacjenta. Umysł lekarzy zamknięty jest na wszystko, co obce (wbrew ulubionemu mottu Zięby, który powtarza, że umysł jest jak spadochron – tylko otwarty spełnia swe zadanie…): [17] Czy jednak powinniśmy zamknąć się w naszym rozumieniu „leczenia” tylko do tych, którzy mają tzw. „papier” z takiego czy innego uniwersytetu medycznego? Wiadomo przecież, że szamani z dżungli amazońskiej są w stanie efektywnie leczyć choroby, których absolwent najlepszego uniwersytetu medycznego nie jest w stanie zdiagnozować. Pacjentów lekarze traktują z góry, często pogardliwie. Szczególnie zaś nie cierpią lekarze idealnego pacjenta postulowanego przez gnostycki system Zięby, a więc pacjenta aktywnego: [21] Jakże często słyszy się, że pacjent zaledwie zadający pytania został przez swojego lekarza w niewybredny sposób zrugany. […] Jakże często pacjent, który odważył się coś takiego [terapię alternatywną – zasugerować, był potraktowany w sposób: „kto tu jest lekarzem ja czy Pan/Pani”. Sam Zięba opowiada w tym kontekście następującą historię: [22] Kiedy chciałem takie zainteresowanie wywołać stosowaniem dużych dawek witaminy C, usłyszałem: „Niemożliwe… to tylko wymiana jonów, to nic nie da, natychmaist dojdzie do kamicy”, ja na to: „Metodę tą stosuje się z wielkim powodzeniem od ponad 50-ciu lat, bez skutków ubocznych, uzyskuje się efekty terapeutyczne opisane w setkach prac naukowych i obserwacyjnych, efekty są takie, jakich żadnymi innymi metodami nie jesteśmy w stanie osiągnąć, ratuje się ludzi ze stanów agonalnych!” Tutaj nastąpiło ojcowskie poklepanie mnie po ramieniu ze słowami: „Pan żyje w świecie marzeń”, ja na to: „To naukowe FAKTY, a nie moje marzenia, dysponuję takimi faktami i w każdej chwili mogę je Panu przekazać”, usłyszałem tyko: „tak, tak… jestem zajęty, do widzenia Panu”. Gdybym rozmawiał z mechanikiem samochodowym czy hydraulikiem na temat samochodu czy rur w moim domu, to bym pewnie pomyślał: „fachowiec od siedmiu boleści, nawet nie jest zainteresowany jak zreperować samochód, czy dobrze zainstalować krany w budowanym domu”. Rozmowę tę jednak prowadziłem z jednym z najbardziej znanych w Polsce […] profesorów medycyny. […] Tak, trzeba mieć wiele pokory, żeby skorzystać z wiedzy tzw. laika, ale… czy naprawdę laika? Kto w takich przypadkach jest naprawdę laikiem? Opozycja naturalne-naukowe pojawia w wypowiedziach Zięby tak często, że podobne przykłady można by mnożyć praktycznie w nieskończoność. Niestety, w podręczniku „Jak zostać Kasią Tusk w weekend” wyraźnie napisali, że „[…] posty powyżej 1500 słów mogą liczyć na maksymalnie dwóch czytelników, i to tylko wtedy, jeżeli autorka jest w stałym związku”. Poprzestanę więc na tych cytatach, po więcej odsyłając do źródła. niebywałym „sukcesem” Ukrytych terapii jest konsekwentne odwrócenie przyjętego zazwyczaj systemu wartości. Wiedza (naukowa) zostaje utożsamiona z ignorancją i zaślepieniem, stając się antywartością Podsumowując wątek: niebywałym „sukcesem” Ukrytych terapii jest konsekwentne odwrócenie przyjętego zazwyczaj systemu wartości. Wiedza (naukowa) zostaje utożsamiona z ignorancją i zaślepieniem, stając się antywartością. Zamiast przybliżać nas do zdrowia, każda „naukowa” ingerencja w organizm oddala nas od pierwotnego źródła dobrostanu, jakim jest stan natury. W tym odwróceniu „ignorancja” „poszukujących” (samego Zięby i jego czytelników) staje się z kolei błogosławieństwem. Bo w świecie Ukrytych terapii otwartość na nową wiedzę, bliskość natury i nieuwikłanie w złożone sieci interesów liczą się znacznie bardziej niż studia, opasłe tomy, stopnie i tytuły naukowe. Co pozostanie po Ziębie? Życzę Jerzemu Ziębie wszystkiego dobrego. Ale wiadomo – łaska tłumu jest kapryśna. Nic nie trwa wiecznie, a już na pewno nie „sława uzdrowiciela”. Co pozostanie po Jerzym Ziębie w długiej perspektywie? Pamięć o tym, że niemal wszystko da się uleczyć witaminą C? Być może. Bardziej prawdopodobne jednak, że wkrótce masową wyobraźnią zawładnie nowe cudowne panaceum. Natomiast głęboko w zbiorowej wyobraźni pozostaną na pewno rany, jakie Ukryte terapie (oraz nieprzeliczone legiony podobnych książek i stron internetowych) zadają zaufaniu „zwykłego pacjenta” do lekarzy, uniwersytetów i „branży medycznej”. [32] „Nie ma ani jednego przypadku spośród milionów kobiet, w którym mammografia ZAPOBIEGŁA powstaniu nowotworu piersi. Wręcz przeciwnie, jak wiadomo, mammografia sprzyja powstawaniu nowotworów.”6 „ZAWSZE I WSZĘDZIE mówię… (opisałem też w książce podając INNE jeszcze dowody) : jestem przeciwnikiem szczepień, bo szczepionki, w obecnym wydaniu są DIABLO NIEBEZPIECZNE DLA NASZYCH DZIECI! A brnięcie we wszelkiego rodzaju NAKAZY dla rodziców, wiedząc to, co już o szczepionkach wiemy, jest działaniem KRYMINALNYM! I proszę… nie wypisujcie bzdur, że szczepionki uratowały świat od zagłady. Po udokumentowane szczegóły sięgnijcie do literatury, np. Ian Sinclair, „Szczepienia – niebezpieczne ukrywane fakty”.”7 Powidok tych wypowiedzi i tysięcy im podobnych na długo wyryje się w świadomości licznych fanów Zięby. Będzie miał realny wpływ na decyzje podejmowane przez nich i przez członków ich rodzin. I wcześniej czy później przyczyni się do czyjejś śmierci. Jerzy Zięba może choćby i co wtorek powtarzać, że zna wielu wspaniałych lekarzy i nie jest przeciwnikiem medycyny akademickiej. Przesłanie płynące z jego książki (i bogatej twórczości internetowej) jest jasne: lekarz to twój wróg. Nie zależy mu na twoim zdrowiu, nie interesujesz go jako człowiek. A jeżeli nawet jakiś lekarz ma dobre serce, to jego działaniami kieruje złowrogi i bezduszny system, którego głównym motorem napędowym są (olbrzymie) pieniądze. Dlatego nie ufaj lekarzowi, nie słuchaj go, nie stosuj się do jego rad. Tym, co naprawdę powinno nas zasmucić, jest fakt, że ten opis świata doskonale oddaje doświadczenie większości pacjentów. Jak pokonać Jerzego Ziębę? To rozpoznanie jest ostatecznym kluczem do zrozumienia fenomenu Jerzego Zięby. A zarazem kluczem do pokonania go jego własną bronią. Opowieść przedstawiona w Ukrytych terapiach jest tak przekonująca, bo wyjaśnia nie jakieś abstrakcyjne mechanizmy, lecz codzienne doświadczenie dziesiątek tysięcy pacjentów godzinami tłoczących się pod gabinetami, odsyłanych od specjalisty do specjalisty jak niepotrzebne nikomu przesyłki, których odbioru nikomu nie chce się pokwitować. System medyczny widziany oczyma pacjenta jawi się zwykle jako bezduszna i pozbawiona sensu machina. Kolejne niezrozumiałe procedury nie układają się w żaden sensowny ciąg. Kiedy myślimy o doświadczeniu choroby, pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to zwykle objawy: ból, gorączka, wysypka… W nowoczesnym świecie równie istotną częścią doświadczenia chorego jest poszukiwanie pomocy w systemie medycznym. Wizyty w przychodniach, szpitalach, aptekach, lektura prasy, ulotek, internetu, spotkania z rehabilitantami, ubezpieczenia, refundacje, urlopy zdrowotne i renty… Choroba, zwłaszcza przewlekła, jest doświadczeniem przenikającym wszystkie sfery naszego życia! Nieodłączną częścią każdego ludzkiego doświadczenia jest próba zrozumienia tego, co się z nami dzieje. Tradycyjni szamani i uzdrowiciele, których Jerzy Zięba często stawia w swej książce za wzór, intuicyjnie rozumieli ten mechanizm, skupiając się przede wszystkim na wyjaśnieniu pacjentowi jego choroby8. W ten sposób działa także sam Zięba. Nadaje sens doświadczeniu choroby, wyjaśniając nie jakieś nieuchwytne procesy zachodzące w ciele, ale to właśnie, co jest faktyczną bolączką każdego chorego – wieloaspektowe doświadczenie wyobcowania, pozostawienia samemu sobie, niezrozumienia. Opowiedziana w Ukrytych terapiach nowoczesna wersja mitu gnostyckiego przynosi ulgę pacjentom, którzy nie tyle czują, że nareszcie ktoś się nimi interesuje, ile nagle rozumieją, czemu ci, którzy mieli im pomóc, poświęcali im tak mało uwagi. Odkrywają spisek, Matrix, fałszywość medycznego świata. Witamina C i inne „terapie” są tu tylko (zwykle nieszkodliwym) dodatkiem do tego, co naprawdę u Zięby skuteczne, czyli mitu „ukrywania” i „odkrywania”. Dlatego choćby przyszło tysiąc lekarzy i każdy obaliłby tysiąc wątpliwych stwierdzeń zawartych w książkach Zięby, to i tak nic nie wskórają. Na miejsce każdego obalonego mitu wyrasta dziesięć nowych. Na miejsce ośmieszonego uzdrowiciela – stu jeszcze zuchwalszych następców. Warto w tym miejscu posłuchać samego Jerzego Zięby i jego mądrej rady, by leczyć chorobę, a nie objawy. A Ukryte terapie są tylko objawem choroby, która toczy dziś polską (i nie tylko, jak sądzę) służbę zdrowia. Tą chorobą jest postępujące wyobcowanie pacjenta. Tym większe – paradoksalnie – im większy jest postęp medycyny. „Konwencjonalna” medycyna przegrywać będzie z „alternatywną” tak długo, jak długo nie wypracuje własnego modelu „aktywnego pacjenta”, którego nie ignoruje się, nie poklepuje się z pobłażaniem po ramieniu, lecz – uwzględniając jego możliwości – traktuje jak partnera. Z żadnych antropologicznych danych nie wynika, że tym, czego ludzie masowo pragną, jest akupunktura, kasza jaglana albo dożylne wlewy z witaminy C. Tysiące badań potwierdzają natomiast, jak istotne w procesie leczenia (i w ogóle zresztą w życiu) jest poczucie kontroli, zaufania i zrozumienia tego, co się z nami dzieje. Jerzy Zięba rozumie to jak mało kto. Może więc faktycznie – jak sugerują jego fani – Ukryte terapie powinny być lekturą obowiązkową na pierwszym roku medycyny? 2Zob. np. Mircea Eliade, Aspekty mitu, przeł. P. Mrówczyński, Warszawa 1998, s. 115-137. 4[23] „Atakowanie profesji medycznej formalnie wykształconej, w żadnym wypadku nie jest moim celem. Wręcz przeciwnie, chodzi mi o to, żeby informacje zawarte w tej książce były dla nich pomocą, a może też źródłem inspiracji. Co więcej, wiem, że jest cała armia świetnych lekarzy, których przesłaniem życiowym jest nieść pomoc człowiekowi choremu, cierpiącemu, ale… system, w jakim lekarze są zmuszeni pracować często im na to nie pozwala.” 5Cała wypowiedź tutaj: 6Zdanie to wypowiedziane zostało w kontekście (rzekomego) powszechnego mylenia w branży medycznej leczenia i zapobiegania. Mammografia nie zapobiega nowotworowi, bo przecież wykrywa zmiany już istniejące… 7Wpis na Facebooku Ukryte terapie – Jerzy Zięba (16 lutego 2017 r.) 8Klasyczna strukturalna analiza pracy leczącego pacjentów czarownika zawarta jest w tekście Claude’a Levi-Straussa Czarownik i jego magia, [w:] Antropologia strukturalna, przeł. Krzysztof Pomian, Warszawa 2000.
\n \n \n\n jak pozbyć się miażdżycy jerzy zięba
Zakazana Prawda o leczeniu Pandemii Coronavirusa i szkodliwości sieci 5G- Jerzy Zięba w NTV • COVID-19, PLANDEMIA, OSZUSTWO • pliki użytkownika miskoralgol1978 przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • Zakazana Prawda o leczeniu Pandemii Coronavirusa i szkodliwości sieci 5G Jerzy Zięba w NTV. (720p 25fps H264 128kbit AAC).mp4 Paweł M. Witam Panie Jerzy,mnie Pana książka zachęciła bardzo do szukania jeszcze bardziej naturalnych substancji leczniczych (wcześniej się tym interesowałem po trochu, a po przeczytaniu książki "kompletnie mi odbiło" i teraz to czytam i poszukuję informacji gdzie się da ;) ). Askobinian sodu - co prawda podawany doustnie mi pomógł i pomaga na przeziębienia (tu jest to bardzo zauważalne) i od kilku miesięcy już ok 20 moich znajomych też stosuje askorbinian sodu w przypadku infekcji. Moja żona która jest w ciąży pije codziennie wodę z askorbinianem sodu ( inne rzeczy).Po przeczytaniu książki "Nowoczesne metody odżywaiania" T. Cambell przestałem praktycznie jeść mięso i pić mleko (poza śladowymi ilościami do kawy), jem dużo więcej warzyw i owoców/soki (ok 60-80% dziennego pokarmu) niż wcześniej (ok 40-60%), często małe dawki askorbinianu sodu w ciągu dnia i musze powiedzieć że przez okres 3 miesięcy niegroźny włókniak który miałem na ciele praktycznie k2 (d3) podaję mojej babci w większych dawkach bo ma bardzo zniszczone kolana (86 lat) i bardzo ją boli jak chodzi. Je witaminę k2 (w formie płynnej) od ponad miesiąca i już po ok tygodniu mogła spokojnie przesypiac noc bez wstawania po tabletki czy maści. Chodzi się jej lepiej i to widać pomimo tego że kolana ma tak zniszczone że nadają się tylko do wymiany. Woda utleniona woda przegotowana i kropelka/dwie tego roztworu do nosa w przypadku infekcji nosa - działają cuda! Fakt że na początku piecze ale jak zawsze miałem problemy z zatokami to teraz prawie ich nie ma! :)Pozdrawiam,Paweł M. Alina C. WitamZ ogromną radością podzielę się swoim "wynikiem" i moimi spostrzeżeniami. Z panem Jerzym / a raczej jego fantastyczną wiedzą / zetknęłam się jakiś rok póżno, ale jestem przekonana, że zarówno właściwi ludzie jak i właściwe informacje stają na naszej drodze lub docierają do nas we właściwym tu powiedzieć, że przed czytaniem i słuchaniem pana Jerzego byłam na tej "wspaniałej, super-duper, zdrowej diecie" Przekroczyłam już 60, nie choruję / miałam tylko operowane żylaki / ale z moim metabolizmem wciąż coś było nie tak. Dopiero pan Jerzy "otworzył" mi oczy. Nie ukrywam, że od tego czasu "nie rozstaję się z nim" Słucham, czytam, robię notatki, uczę się tego co mówi i zaszczepiam tę wiedzę tym, którzy chcą również z niej skorzystać. Oczywiście zrobiłam te najważniejsze / zalecane przez pana Jerzego / pod koniec wiosny ubiegłego roku. Cholesterol ok 190 , żelazo trochę poniżej normy, limfocytów za dużo, pozostałe w miarę dobre ale najciekawiej wyszła homocysteina - !To mnie mnie lekko zaniepokoiło. Interesowałam się już od dawna "zdrowym odżywianiem" ale wychodzi na to, że nie czytałam tego co trzeba albo za słabo "przejrzałam" siebie. Włączyłam do swojego jadłospisu / choć jeszcze z oporami / zdrowe tłuszcze, jajka, mniej węglowodanów etcPo 3 miesiącach / tj we wrześniu /zrobiłam ponownie badania. Cholesterol 200, żelazo w gr 60, inne również lepsze ale homocysteina o dziwo 11,9 ! To już mnie bardzo mocno zaniepokoiło, ale nie poddałam ponownie bardziej i uważniej studiować wiedzę pana Jerzego, jeszcze raz przeczytałam "Ukryte terapie", przerobiłam "Tłuste życie" dr Kwaśniewskiego no i najważniejsze, więcej uwagi poświęciłam temu co jem, kiedy jem i jak jem. A więc najważniejsze: zakwaszam żołądek, jem kilka jaj czy żółtek dziennie, piję wodę z solą / himalajską! /, węglowodanów niewiele, białka odpowiednie, smalec, olej kokosowy itd .Na koniec grudnia sprawdziłam się jeszcze raz. No i niemal doznałam szoku. Cholesterol 230 !, homocysteina 7,5 ! leukocyty podrosły i to wszystko w 3 miesiące ! DAŁO SIĘ ? A NO DAŁO !Wyniki moich badań są do wglądu. Muszę dodać jeszcze, że znacząco poprawił mi sie metabolizm. Panie Jerzy to był kolejny wyczyn w moim życiu i to wszystko dzięki Panu Bedę nadal korzystała z tej wiedzy i nadal się uczyła i pokuszę się o więcej, moim marzeniem jest udział w szkoleniach, mimo tego, że jestem już emerytowaną farmaceutką . C. Adam K. Witam Serdecznie,Generalnie stosowałem już sporo pro zdrowotnych metod nim trafiłem na Ukryte Terapie. Tak więc największe zmiany to regularnie praktcznie każdego dnia pijemy wodę z Vit c lewoskrętną:-) W sumie od lata nie miałem żadmego znaczącego preziębienia ani kataru. Na badaniach stwierdzono u mojej żony poziom vit C x 200% więc jest dobrze. Druga sprawa to przestałem pić do posiłku , przed oraz po. Staram się odczekać tyle ile trzeba aby jedzenie odpowiednio się strawiło i kwasy zrobiły swoje. Nie mam już tego uczucia wydętego brzucha. Słodycze najczęściej gorzką czekoladę lub lody jem tylko po posiłku i jem tego dużo praktycznie tabliczka dzienne .Z rana i piję wodę , najczęściej ciepłą i jem owoce. Wieczoeem przed spaniem też kilka szkalek wody. Nie każdego ale powiedzmy na tydzien to 4-5 dni jem po 2 jajka , najczęściej na miękko. Przed obiadem staram się jeść Olivki, kapustę kiszoną , jakieś ogórki kiszone oczywiście w miarę zredukowany a jak już to żytni na zakwasie , symbolicznie bez większego obżarstwa. Mięso też w mniejszych ilościach , ale jem czasem parówki i jakieś kiełbaski z tym ,że staram się to jeść do południa aby był czas na trawienie. Kurczaki zredukowane do 0. Wszystko to skutkuje tym ,że waga poleciała mi w dół!!!!!nigdy nie byłem taki szczupły. Mam dużo z pewnością zasługa dobrej przemiany materii , dobrych bakterii i konsekwencji w żona jak regularnie stosuje Vit C to też mniej kicha i nie ma oznak uczulenia ,które zawsze jej dokuczałyPozdrawiamy,Adam K Zofia S. Szanowny Panie Jerzy, moje problemy ze zdrowiem zaczęły się w 1955 roku po dwuletnich dojazdach do liceum. Po wielu latach zorientowałam się, że główną przyczyną moich kłopotów była za mała ilość płynów. Bardzo mało piłam, bo nie wiedziałam jakie to ważne. Zaczęło się od zapalenia zatok, anemii, osłabienia, ciągłego zmęczenia chcę pisać życiorysu. Chcę jedynie napisać jak bardzo potrzebowałam wiadomości o możliwościach odbudowywania organizmu, o przyczynach niedomagań. I o tym jest Pana książka i do lekarzy - z różnym skutkiem. Potem do zielarzy. Pracowałam. Uczyłam się. Tylko to ciągłe zmęczenie...A co teraz?Mam POChP - nie zażywam sterydów (wziewnych też nie) - jesienią miałam prawidłową spirometrię, a bywało różnie. Wyniki są w - szumy w głowie bardzo się zmniejszyły, są niewielkie i nie ciągłe; wędrujące niewielkie, krótkie - jakby naczyniowe bóle głowy znikły. Nie mam - prawy biodrowy jest jeszcze w nie najlepszym stanie, ale jest ciągła poprawa. Jestem pod kontrolą lekarza, który obejrzał zażywane przezemnie witaminy, zlecił mi do tego kolagen i powiedział że trzeba odbudowywać chrząstkę a nie rehabilitować, z czym się guzki w lewej piersi i bóle. Nie 3-4 lata Vitakor Medycyny Komórkowej dra Ratha (witaminy, mikroelementy), okresami pszczeli pyłek kwiatowy, mumio i była poprawa w chodzeniu, ale dopiero kiedy zaczęłam zażywać D3, AE i jeść galaretki z nóżek poprawa następuje coraz szybciej. Wit. K2 brałam od lutego do czerwca 2015 100mcg dziennie, w lipcu do września - 200mcg, od października - 300mcg. D3 brałam 2000 dziennie, od sierpnia 2015 - małe zmiany w zastawkach serca i mam nadzieję je poprawić jeżeli są spowodowane małą niedoczynność tarczycy. Biorę Letrox 75 mikrogramów. Powiedziałam endokrynologowi że szukam skutecznego ziółka na tarczycę i nie wyrzucił mnie z gabinetu. Obejrzał moje witaminy i nie znał tylko K2 ziółko na tarczycę znalazłam. Jest to pięciornik biały. Podobno leczy wszystkie choroby tarczycy. Jeszcze nie kupiłam i nie wiem czy mogę zażywać razem z Letroxem. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Pana, Panie Jurku. Postaram się gromadzić dokumentację. Przesyłam serdeczne W mojej bibliotece w […] są Ukryte Terapie i ciągle w S. ~ DZIEN DOBRY))z wielka radoscia podziele sie moim powrotem do zdrowia dzieki panu ok 2 lat pobolewal mnie odcinek ledzwiowy kregoslupa ale jako osoba nie lubiaca chodzic do lekarzy bagatelizowalam to ,srodki przeciwbolowe lu picie skrzypu pomagalo na jakis czas ,jednak na wiosne 2015 bol byl na tyle mocny ze poszlam na przeswietlenie kregoslupa,wynik-skolioza ,dyskopatia i opowiedziala mi o wykladach na you tubie ,wysluchalam wszystkie ,kupilam ksiazke , zaraz wziasc sie do porzadku za wskazowki pana Jerzego odnosnie odbudowy kolagenu ,,jajko chcialo byc madrzejsze od kury,,)),kupilam tylko k2 i robilam galaretke z nozek ,a to bylo za malo,po 3 msc bol promieniowal do nog ktore dretwialy i po prostu nie moglam chodzic ,okropne uczucie ,chcac isc ale po 5 krokach trzeba sie zatrzymac bo bol straszny i sie meczylam ,a pracowac trzeba bralam czopki przeciwbolowe ,raz wracajac z pracy myslalam ze zaraz upadne ,nog nie do zalecen pana Zieby i dokupilam l-proline,l-lizyne ,vegepe ,msm wit d3 ,po 2msc bol mniejszy widze swiatelko w tunelu,powoli bardzo malymi kroczkami miesiac po miesiacu jest coraz lepiej ,trzeba byc jest 5 msc mojego powrotu do zdrowia chodze normalnie odstawilam czopki jeszcze mi chrupie w kolanie ale wiem ze i to minie,piszac to mam lzy w oczach bo dzieki temu wspanialemu czlowiekowi odbudowuje zdrowie i chodze ,panie Zieba DZIEKUJE ,opowiadam o panu wsrod znajomych i czekam na nastepna ksiazke ) Beata M. Szanowny Panie,chciałam już sama napisać o swoich doświadczeniach i leczeniu łuszczycy, a dostałam e-maila z prośbą o opis:)Zatem sprawa ma się 52 lata. Na łuszczycę choruję, a może chorowałam:) 28 lat. Zaczęło się od małej plamki na skórze głowy i powoli, powoli powierzchnia zajęta przez zmiany chorobowe ulegała stopniowemu powiększaniu i zaczęła się panoszyć w różnych miejscach. Leczenie polegało na smarowaniu maściami sterydowymi. W tak zwanym międzyczasie poszukiwałam naturalnych sposobów leczenia. Piłam zioła, stosowałam różne diety wykluczające, zaczęłam się inaczej odżywiać (ograniczenie/wykluczenie przetworzonych produktów), zjadłam ze dwa kg nasion z wiesiołka (ktoś powiedział, że tak wyleczył się z łuszczycy), kapsułki z omega-3, prawdę mówiąc stosowałam bardzo wiele sposobów, a poprawy nie było widać:(Ograniczałam to smarowanie maściami sterydowymi do okresów wiosenno-letnich, żeby móc nosić bluzki z krótkimi rękawami. Powierzchnie zajęte to były głównie łokcie (w ostatnim okresie duże plamy o powierzchni ok. 5-7cm na 15-20 cm), skóra głowy (kilka plam o różnej powierzchni od 1cm2 do ok. 20cm2), uszy i trochę przy oczach, na czole. Potem pojawiły się plamy na podudziach i kolanach, które w ciągu pół roku objęły 3/4 powierzchni podudzi (to pogorszenie wiążę z przyjętą wtedy porcją antybiotyków i metronidazolu). W razie konieczności mogę przesłać zdjęcia (wydawało mi się, że powierzchnia się zmniejsza i chciałam móc porównać, a okazało się, że się powiększa:().Wtedy przeczytałam Pana książkę "Ukryte terapie", wysłuchałam kilku wykładów na youtube i zaczęłam przyjmować witaminy i minerały, o których pisze Pan w swojej miesięcy nie było żadnej poprawy:(, ale jakoś mnie to nie zniechęciło i kontynuowałam terapię. Byłam też na Pańskim seminarium. Potem ku mojej radości zaczęły być widoczne zmiany na lepsze. Pojawiły się placki zdrowej skóry na nogach i z dnia na dzień powoli, powoli było coraz więcej zdrowej skóry, a coraz mniej chorej. W niektórych miejscach zmiany zniknęły całkowicie, w innych jeszcze nie. Ale nogi prawie nie mają już śladów łuszczycy. W tej chwili jestem 10 miesięcy na terapii suplementami. Zrobiłam teraz zdjęcia moich nóg i razem z tymi zdjęciami sprzed terapii można je prezentować w reklamie "przed" i "po" :))Jeżeli będą potrzebne dodatkowe informacje to proszę BARDZO :))Pozdrawiam serdecznie Marcin Witam panie Jerzy. Chciałbym podziękować za zaprezentowany sposób radzenia sobie z przewlekłym zapaleniem zatok, chodzi mi o miksturę soli fizjologicznej z wodą utlenioną. Od 2,5 roku borykałem się z non stop nawracającym zapaleniem, były robione rentgeny wymazy i wszystkie inne badania, tabletki przyjmowałem non stop. Od momentu jak zacząłem się interesować metodami które między innymi Pan poleca, oraz zastosowaniu Pana metody po dwóch tygodniowych kuracjach z miesięczną przerwą pomiędzy nimi pozbyłem się zapalenia zatok!! Dodatkowo przyjmuję także profilaktycznie oraz w momentach przeziębień witaminę C zgodnie z zaleceniami z książki i jest to pierwsza zima od niepamiętnych czasów gdy jeszcze nie zachorowałem. Dziękuję z całego serca i mam nadzieję, że starczy Panu czasu aby napisać jeszcze kilka kolejnych ksiażek, bo taka wiedza jest potrzebna. pozdrawiam,Marcin. Anna Z. Serdecznie witam,pragnę powiedzieć jak w życiu codziennym pomaga mi książka i wykłady Pana dzięki, nikt w mojej rodzinie nie jest poważnie chory. Ale po przeczytaniu książki sprawdziłam wit. D3 (25 OH). Wyniki :• dnia dnia brałam 10000 IU 200 mq K2• dnia późną wiosną zmniejszyłam dawkę, a przez letnie dwa miesiące nie brałam wcale, korzystałam ze słońca w południe• zwiększyłam dawkę do IU, badań jeszcze nie wykonałamJuż po pierwszych dwóch miesiącach zażywania wit. D3 poczułam się lepiej, nabrałam energii i nawet żadne przeziębienie mnie złapało. A tradycjnie po Bożym Narodzeniu leżałam tydzień w stosowałam się do wskazówek, wyniki laboratoryjne:• dnia z dnia wnuki 7 i 5 lat tradycjnie chore przed świętami bożonardzeniowymi, kaszel, katar, wysoka zastosowałam: rano jako pierwszy napój woda osolona parę kropelek wody utlenionej 1 kropelka płynu Lugola, a przez cały dzień co 50 min. 1/2 łyżeczki aceroli. Już wieczorem czuły się lepiej a w wigilię były w całkowitej formie. Mimo wszystko przez całe święta podawałam acerolę tak co dwie trzy godziny. Stosuję również do ucha wodę Panu dziękujemy za książkę i wykłady. Z grupą koleżanek i znajomych podziwiamy Pana zangażowanie, a niektórzy się modlą, by zdrowie, siły i szczęście Pana nie opuszczały. Czekamy na drugą książkę, kompedium praktycznej wiedzy, byśmy nie musieli szukać pomocy po różnych źródłach. Rozumiemy, że jest Pan zajęty w tej chwili innymi sprawami, życzymy powodzenia. I cierpliwie mieszkam w Niemczech opowiadam o Panu moim koleżankom, też stosują się do najważnieszych wskazówek, ale marzą, że Pana książka zostanie przetłumaczona na pozdrawiamAnna Z. Larysa S Witam serdecznie Po raz kolejny wyleczyłam w ciągu 5 dni infekcję bakkteryjną stosując witaminę C w ilości podprogowej, jaką zaleca Pan w swojej książce. Witamina C w postaci kwasu L- askorbinowego, podawana co godzinę , poczynając od 1/2 lyżeczki i za każdym razem narastająco. Temperatura 39 się przez 5 dni, po czym infekcja ustąpiła. Dodatkowo wyleczyłam również towarzyszący przeziębieniu katar zatokowy, stosując zakrapianie do nosa soli fizjologicznej z wodą się również , co kontynuuję stosowanie wraz z stosowanie jodu, przy suplementacji selenui cynku pozwoliło mi na rezygnację z zażywania Euthyroxu na niedoczynność tarczycy. Pragnę serdecznie podziękować za wykłady i książkę, a nade wszystko Pana wiedzę, z która się Pan z nami wyrazy szacunku i pozdrawiam. Inga M. Witam!Metody z Pana książki zmieniły moje podejście do zdrowia i życia całkowicie, wyszłam z anemii, odzyskałam radość z życia, nauczyłam się nie panikować przy każdej chorobie dzieci, teraz wiem, że sama mogę ich młodsza córka ma 4 lata. Do początku zastosowania vitaminy D 3, k2, chorowała cały czas. W zeszłym roku szkolnym do przedszkola razem poszła cztery tygodnie! Z każdego katarku rozwijały się mega infekcje-uszu, oskrzeli, płuc, dróg moczowych. Antybiotyk za antybiotykiem, szpital kilkakrotnie. Od maja 2015 zaczęłam podawać wyżej wymienione witaminy, oraz probiotyki na stałe. Od tego momentu leczę każdy katar zakraplaniem nosa solą fizjologiczną z wodą utlenioną duże dawki wit. C. Mija w ciągu kilku dni. Cieszę się niezmiernie i jestem wdzięczna Panu za te cenne informacje. Zawsze mamy środki pierwszej pomocy pod ręką dla dzieci i dla nas! Odzyskałam wiarę w moc samouzdrowienia organizmu. Odkryłam też moc bioenergoterapii i bezgraniczną miłość do całego wszechświata!Bardzo bardzo Panu dziękuję z całego serca!
JAK POZBYĆ SIĘ MIAŻDŻYCY Jerzy Zięba Jerzy Zięba od ponad 20-stu lat zajmuje się naturoterapią, szczególnie w odniesieniu do naturalnych metod leczenia i
Bohaterem tego artykułu będzie Jerzy Zięba. Zasłynął on z napisania i sprzedaży książki „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie”. Znany jest też ze swojej antyszczepionkowej działalności, walki z używaniem Wi-Fi czy prowadzenia wykładów na tematy luźno związane ze zdrowiem. W tradycyjnych mediach zrobiło się o nim głośno, gdy próbował dostać się ze swoimi komercyjnymi wykładami na państwowy uniwersytet (Uniwersytet Gdański), co mu się zresztą udało. Na tego typu spotkaniach głosi, że np. mówienie do wody sprawia, iż ta staje się lepsza albo że hipnozą można powiększyć biust. Sprzedawanie urządzeń za 2500 złotych, zwanych strukturyzatorami wody, o których pisałem, to także element działalności pana Zięby. Problematyczną kwestią, budzącą kontrowersje nawet wśród jego fanów, jest deklarowana przezeń przeszłość. Wykształcenie, doświadczenie, posiadana wiedza. Jerzy Zięba, kanał na YT Ukryte terapie Pan Zięba w swojej książce, która jak sądzę, sprzedawała i sprzedaje się nadal całkiem nieźle (jest dostępna nawet w księgarni PWN), opisuje metody leczenia czy wspomagania leczenia, które według naukowych badań nie są skuteczne. Powołuje się też na różne oczywistości czy półprawdy, aby zwiększyć zaufanie odbiorcy do przedstawianej treści, jednak wiele ukazanych sposobów terapeutycznych nie ma oparcia w dowodach naukowych. Niektóre mogą być nawet szkodliwe, a w najlepszym wypadku – obojętne. „Na dzień przed wyjazdem zagranicę (długi majowy weekend) dostałem silnego bólu zęba włącznie z opuchnięciem dziąsła. Zrobiłem tak samo jak powyżej. Na drugi dzień, obudziłem się już bez bólu czy obrzęku”. Chodzi o leczenie witaminą C. Bólu zęba i obrzęku dziąsła. Według autora korzystne dla niego badania są cenzurowane. W swojej książce pisze, że „Kiedy brałem udział w konferencji organizowanej przez Cancer Control Society w Los Angeles, obecni tam lekarze, szczególnie onkolodzy, całkiem otwarcie mówili, że najlepsze prace jakie czytali, to takie, które cenzorzy PubMed odrzucili”. Pubmed to baza danych, w której znajdziemy publikacje naukowe, informacje dotyczące DNA czy białek. Nie ma tam żadnych cenzorów, czy mówiąc po ludzku – recenzentów. Do Pubmedu trafiają zarówno publikacje z Nature (czołowe czasopismo naukowe), jak i z czasopism dotyczących medycyny chińskiej. Czy można ufać komuś, kto wypowiada się o Pubmedzie, nie wiedząc, czym ta baza danych jest? Jerzy Zięba i jego wykłady Zobaczmy teraz co dokładnie Jerzy Zięba opowiada na swoich wykładach. Nasz autor zachęca osoby, którym grozi zawał serca, by nie szły do kardiologa. Osoby chorujące na stawy zniechęca do wizyty u ortopedy. Nagranie dostępne jest też tutaj. A podobno medycyny nie odradza, polecając jedynie dodatkowe metody. Twierdzi też, że kobiece piersi można powiększyć hipnozą. Jeśli chcecie być zdrowi, Jerzy Zięba radzi, powinniście mówić dobrze o wodzie. Ona pamięta. Za posłuchanie takich i innych tego typu porad zapłacicie nawet ponad 5 tysięcy złotych – taki jest koszt uczestnictwa w kilkudniowych warsztatach z Jerzym Ziębą. Jednorazowe kosztować mogą na przykład 150 złotych. Fani Jerzego Zięby są, oceniam po obserwacjach, bardzo mu wierni. Nie na tyle jednak, by zrezygnować z Internetu bezprzewodowego. Kiedy ogłosił, że Wi-Fi jest szkodliwe, wielu jego czytelników oburzyło się i nie uwierzyło mu. Zrobiła się z tego większa afera na jego fanpage. Na tyle duża, że z pewnością i zawziętością zawodowego manipulatora, Jerzy Zięba mówiąc kolokwialnie, opieprzył swoich fanów. Postawił do pionu, przywrócił do szeregu. Nie będą mu przecież podskakiwać. Tak napisał, to tak ma być, czyż nie? Strukturyzator wody Jerzego Zięby Zanim przejdziemy do konkretów na temat wykształcenia Jerzego Zięby, przyjrzyjmy się jeszcze urządzeniu, jakie sprzedaje. Strukturyzator wody – tak się to nazywa. Kosztuje 2500 złotych i ma poprawiać jakość wody, na przykład poprzez przywrócenie jej pamięci. Ważne jest, by zrozumieć o co chodzi, że woda pamięci wcale nie ma. Być może są osoby, które wierzą, że woda spłukana w sedesie zemści się za kilka lat na jego właścicielu, ale osobiście jestem sceptyczny. Wróćmy do strukturyzatora. Czym on tak naprawdę jest? To zwykły filtr osmotyczny z Chin, kosztujący około 75$ z „doczepionym” magnetyzerem (bateria 9V, diody, przycisk, magia) Mim-2 o wartości 300 złotych. Można to poznać po fotografiach produktu. Jeśli zastanawialiście się nad nabyciem tej ciekawostki to podpowiem, że osobiście bym tego nie kupił. Po lewej stronie strukturyzator wody Jerzego Zięby, a po prawej, za czerwoną linią, magnetyzer z tej strony. Historia Jerzego Zięby Problemem z jakim wciąż spotyka się Jerzy Zięba jest wykazanie własnego wykształcenia. Chodzą plotki, że jest doktorem (tak błędnie zapowiadała go w radiowej trójce Grażyna Dobroń), inni mówią, że tylko magistrem. Zapomnijmy na chwilę o tym, że aby w ogóle wykładać o zdrowiu, wypadałoby mieć jakieś wykształcenie związane z naukami takimi jak medycyna czy dietetyka. Bohater opowiadania deklaruje, że ukończył Akademię Górniczo-Hutniczą (AGH) w roku 1981. Ponieważ spis absolwentów uczelni sięga tylko do roku 1979 (dalsze roczniki nie zostały ujawnione), trudno sprawdzić, czy informacja ta jest prawdziwa. Tutaj dostępne jest CV Jerzego Zięby. Niespójność jest w tym, że w innym miejscu (portal Nasza Klasa) podaje, iż studia ukończył w roku ‘82. Następnie miał wyjechać za granicę, tuż po studiach. Twierdzi, że było to w roku ‘81. Gdyby sprawa faktycznie miała miejsce w ’81 w listopadzie, może miałoby to jakiś sens. Przypomnę jednak, że w grudniu 1981 ogłoszono stan wojenny w Polsce. Czy wyjazd w ’82 (bo taka też data widnieje w powyższym spisie) za granicę mógł w ogóle wchodzić w grę? I nawet jeśli są tam pomylone daty i tą właściwą byłby rok 1981, przed stanem wojennym, to czy wyjazd za granicę, tak o, byłby możliwy? Kiedy na przekroczenie granicy Niemiec trzeba było posiadać wizę i paszport? Nie pamiętam tamtych czasów, bo urodziłem się już po wielkiej zmianie w 1989 roku, ale zastanawiam się, co trzeba było zrobić na początku lat ’80, aby móc sobie wsiąść do pociągu i wyjechać za granicę? Jerzy Zięba jako zawodowy hipnoterapeuta? Pozostawmy te rozważania i spójrzmy na kolejny problem. Jerzy Zięba podaje, że zdobył dyplom z hipnoterapii. Właściwie to dwa: amerykański i australijski. Nie twierdzę, że to nieprawda. Zastanawiam się tylko z jakimi dokładnie dyplomami mamy do czynienia, ponieważ musimy brać pod uwagę fakt, że by ukończyć poważne studia tego typu, trzeba się natrudzić, zwłaszcza będąc emigrantem. I nie są one tanie. Ciekawy więc jestem czy dyplomy te pochodzą z poważnych ośrodków edukacyjnych, czy może raczej są efektem krótkich, tanich kursów, jakie łatwo sobie zafundować i które nie świadczą o niczym szczególnym? Jerzy Zięba i jego fundacja Moją uwagę przykuła także inna afera. Pan Jerzy Zięba znajduje się w zarządzie organizacji Polacy dla Polaków. Jest w nim także pani Dorota Gudaniec oraz pan Bogdan Janusz. Zajmują się zbieraniem pieniędzy na „leczniczą marihuanę”. Pomińmy w tej chwili spór o to, czy marihuana leczy czy nie (na dzień dzisiejszy wiadomo, że co najwyżej może niekiedy wspomagać niektóre terapie, ale zapomnijmy teraz o tym). Istnieje także druga fundacja, fundacja pani Gudaniec: Krok po kroku. Zajmuje się tym samym tematem, co pierwsza, ale zapomnijmy o tym. Otóż fundacja Jerzego Zięby Polacy dla Polaków przekazała zebrane na fali popularności „Ukrytych terapii” 300 tysięcy złotych na refundację oleju konopnego (bez psychoaktywnego związku THC). Niby nic takiego, pomyślicie. Ale w jakim świetle stawia organizację Jerzego Zięby to, że zakupione produkty z marihuany lub część z nich prawdopodobnie pochodzi z firmy pana Marka Gudańca, męża Doroty Gudaniec? Czy taka jest idea prowadzenia organizacji pozarządowych? Całą tę sprawę opisywał ten fanpage. Poniżej screen z regulaminu sklepu wspomnianego pana Marka Gudańca. Wyżej natomiast post jego żony, pani Doroty Gudaniec potwierdzający przekazanie 300. tysięcy złotych na rzecz jej fundacji. Podsumujmy. W książce „Ukryte terapie” nie dowiemy się raczej jaki jest faktyczny stan wiedzy, dotyczący poruszanych tematów. Na wykładach Jerzego Zięby usłyszymy za to, że mając chore serce, nie powinniśmy iść do kardiologa oraz że woda jest lepsza, jak się do niej mówi. Sprzedawany przez pana Ziębę strukturyzator wody nie strukturyzuje wody, bo nie ma takiego zjawiska. Wykształcenie, jakie deklaruje może budzić wątpliwości, tak samo jak działalność jego organizacji pozarządowej. Skąd w ogóle pomysł, by to wszystko opisać? Wielokrotnie już dostawałem wiadomości na ten temat, z prośbą zajęcia się nim. Pisali do mnie zarówno ludzie ze świata nauki i medycyny, donosząc o potencjalnych szkodach, jakie wyrządza działalność Jerzego Zięby, jak i osoby, które skorzystały z jego pomysłów i usług i nie wyszły na tym najlepiej. Poza tym spójrzcie na resztę treści na blogu. Ten wpis pasuje do nich jak ulał. Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to niejednokrotnie godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów. Tagi:
Od 1,5 roku nie byliśmy u lekarza. Jak coś się dzieje poważniejszego typu gorączka jedziemy na biorezonas. Zazwyczaj wychodzi lambia i adenowirusy, rinowirusy itp. Po jednym czyszczeniu jest zdrowy. Ot straszne wirusy. Jak czysty organizm bez robaków grzybow i bakterii to i wirusy nie straszne. Pozdrawiam serdecznie !! :) #3
Autor: Jerzy ZiębaWydawnictwo: EgidaLiczba stron: 335Oprawa: miękka Wydanie: Rzeszów 2015 Dla Lekarzy i pacjentów Owoc 20 lat doświadczenia, szczegółowych badań i analiz. „Ukryte Terapie” to obowiązkowa lektura dla pacjentów, lekarzy, wszystkich dbających o zdrowie... „Ukryte Terapie” to szokująca prawda o leczeniu raka, nadciśnienia, cukrzycy i innych chorób cywilizacyjnych. Myślę, że nie wiesz, że witamina D: Zapobiega chorobom przewlekłym i nowotworom Zmniejsza ryzyko zachorowania na stwardnienie rozsiane Uruchamia produkcje zespołów białkowych wykazujących działanie bakteriobójcze i wirusobójcze. Czyli pomaga wyprodukowań nasz naturalny antybiotyk. Czy wiesz jaki poziom wit D, A, C, K, E. jest uznawany za niedobór? Myślę, że nie wiesz. Co wiesz na temat wit. C, A, E, D i K? Książka „Ukryte Terapie. Czego ci lekarz nie powie” daje odpowiedzi: Jak zniszczyć nowotwór bez chemio- czy radioterapii? Jak leczyć cukrzycę bez insuliny? Jak obniżyć o 50% ryzyko wystąpienia nowotworów? Jak leczyć pozornie nieuleczalne choroby jak np. Hashimoto (przewlekłe zapalenie tarczycy), chorobę Gravesa-Basedowa (nadczynność tarczycy), reumatoidalne zapalenie stawów, chorobę Buergera, stwardnienie rozsiane, schizofrenie... Jak wyleczyć osteoporozę bez środków farmakologicznych dających groźne skutki uboczne? Jak wyleczyć reumatoidalne zapalenie stawów bez sterydów? Jak usunąć z tętnic blaszkę miażdżycową?Jak wyleczyć OSTRE zapalenie wątroby bez powikłań? Jak wstrzymać rozwój stwardnienia rozsianego, tocznia... Jak uregulować naturalnie gospodarkę hormonalną Z książki „Ukryte Terapie. Czego ci lekarz nie powie” dowiesz się również: Jaką rolę w leczeniu pełnią tłuszcze? Na czym polega stres oksydacyjny? Co zrobić by usunąć chore i martrwe komórki z organizmu w tym komórki rakowe. Dlaczego należy leczyć przyczyny, nie skutki chorób? Dlaczego próby usuwania guzów zawodzą? Jak wyglądają skuteczne terapie. Kto tak naprawdę jest lekarzem? Czy do leczenia niezbędny jest dyplom? O wiejskich znachorkach i uzdrowicielach. Co z odpornością? Czy można wpłynąć na organizm tak, żeby nie chorował? Poznaj nieznane oblicze witaminy C i D. Które witaminy mogą leczyć raka? Wszystko czego jeszcze nie wiesz o profilaktyce nowotworu. Dlaczego rządowe strategie walki z nowotworem zagrażają pacjentom? W jaki sposób zapobiegać zachorowaniom? W jaki sposób stosować profilaktykę na własną rękę? „Ukryte Terapie” zawierają wyniki badań leczenia witaminą C Linusa Paulinga i Alberta Szent-Györgyi'a, laureatów Nagrody Nobla wodą utlenioną dr. Charlesa Farra z Uniwersytetu Baylor witaminą B17 dr. Ernsta Krebsa udaru mózgu i miażdżycy dr. Klimera McCully'ego z Harvardu stresu oksydacyjnego Dekkersa, van Doorena i Kempera witaminą K2 amerykańskich i holenderskich naukowców Pamiętaj, że lekarz nie boi się zastosować leku w postaci najgorszej nawet trucizny, pod warunkiem, że jest ona zaakceptowana przez system medyczny, przez korporacje farmaceutyczne. Wtedy jeśli pacjent umiera lekarz jest chroniony. Wiemy, że niezwykle prostymi sposobami można zwiększyć odporność człowieka. W ciągu jednego roku w USA umiera co najmniej 1000 000 ludzi z powodu skutków ubocznych zastosowanych leków. Jak myślisz dlaczego w Polsce nie ma takich badań? A przez ostatnie 30 lat nie było ani jednego przypadku śmiertelnego spowodowanego przedawkowaniem jakiejkolwiek z witamin, stosowanych w dawkach przekraczających nawet kilka tys.. razy tzw. dawki zalecane. „Ukryte Terapie. Czego ci lekarz nie powie”„To owoc prac badawczych prowadzonych i zebranych w różnych zakątkach świata, podanych czytelnikowi w taki sposób, że lektura jest intrygująca od pierwszej do ostatniej strony. Zastosowanie zawartej w książce wiedzy zapobiega i leczy. Zawarte w książce wskazówki są proste, naturalne i rozsądne. Zastosowane zarówno profilaktycznie jak i leczniczo przynoszą wyśmienite rezultaty”. Rafał Baron Dziękuję autorowi za interesującą, o niespotykanej wartości merytorycznej książkę, która jest cennym źródłem niezwykle interesujących informacji dla pacjentów, jak również dla lekarzy”. Dr n. med. Antoni Krasicki Chińczycy twierdzą, że: „Doskonały lekarz to ten, który zapobiega chorobie, zwyczajny to taki, który chorobę potrafi wyleczyć, ten zaś, który chorobę tylko leczy to żaden lekarz”. Naszym Klientom i ich Rodzinom bezpłatnie przygotowujemy diety, kuracje odnowy i oczyszczenia organizmu. „Ukryte Terapie” Jerzego Zięby — filmy Zięba ponownie stanie przed sądem. Teraz jednak Jerzy Zięba, a właściwie Jerzy Z. ponowie stanie przed sądem. Chodzi o produkty lecznicze, które sprzedaje w swoim sklepie internetowym. Prokuratura oskarża go o brak odpowiednich zezwoleń. Jak podaje Medonet, w kwietniu 2019 r. policja w asyście prokuratora weszła do siedziby firmy, z W Alfabecie Jerzego Zięby literka O jak odra. O odrze, jej leczeniu i szczepieniach przeciwko chorobie oraz o medycynie akademickiej i naturalnej z Jerzym Ziębą, autorem popularnej książki "Ukryte terapie...", rozmawia Jarosław Krajewski. - najlepiej ją przechorować, - nie trzeba jej leczyć (dużo i często wit C, dużo pić, herbatki napotne, wit A, D3 duża dawka, magnez, cynk, selen, prawdziwe kwaśne mleko, co 5-6 h 2 tabl węgla drzewnego, nie zbijać temp!) - dziecko po zachorowaniu na odrę nabywa odporności na całe życie, - różnica między szczepioną a przechorowaniem odry - nie każda ospa objawia się wysypką
Ukryte Terapie, cz 11 - Jerzy Zięba - 6 03 2015 • Ukrtyte terapie • pliki użytkownika miskoralgol1978 przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • Ukryte Terapie cz. 11 Jerzy Zięba 6.03.2015 (720p 30fps H264 128kbit AAC).mp4
Miażdżyca to podstępna choroba. Zwykle zaczyna się niewinnie: szybciej się męczymy, często bolą nas nogi, mamy kłopoty z koncentracją i zapamiętywaniem. Ale nieleczona arterioskleroza może się skończyć zawałem serca, udarem mózgu, amputacją nogi. Dlatego tak ważna jest profilaktyka miażdżycy i kontrolowanie poziomu cholesterolu. Spis treściPodstępna blaszka miażdżycowaObjawy miażdżycySkutki miażdżycyMiażdżyca - badaniaLeki i zabiegi stosowane przy miażdżycy Miażdżyca (arterioskleroza) zaczyna się już u nastolatków. Każdy nasz narząd opleciony jest siecią naczyń krwionośnych. To nimi do wszystkich tkanek dociera życiodajna krew niosąca składniki odżywcze, które zapewniają prawidłową pracę całego organizmu. Zdrowe tętnice przypominają gładkie elastyczne rurki. Kurczą się i rozszerzają, co zapewnia swobodny przepływ krwi. Niestety, z wiekiem naczynia twardnieją. Na ścianach tętnic odkładają się cząsteczki tłuszczu, białka i sole wapienne. Proces ten zaczyna się już w wieku kilkunastu lat. Poradnik Zdrowie: miażdżyca Podstępna blaszka miażdżycowa W naszej krwi krążą cząsteczki cholesterolu. Jest to związek tłuszczowy, który przypomina miękki wosk. Wątroba produkuje go ok. 2 gramów na dobę. Znacznie większe ilości dostarczamy organizmowi wraz z jedzeniem. Cholesterol potrzebny jest nam do dobrego trawienia, do wydzielania hormonów (głównie płciowych) oraz do produkcji i przyswajania witaminy D. Jeśli we krwi krąży zbyt dużo cholesterolu (zwłaszcza tego o niskiej gęstości, czyli LDL), odkłada się on w ścianach tętnic w postaci tzw. złogów, inaczej blaszki miażdżycowej. Zwężają one i usztywniają naczynia. Proces ten nazywany jest miażdżycą (arteriosklerozą). Choć złogi cholesterolowe mogą się pojawić w każdej tętnicy, najczęściej powstają w wieńcowych serca, szyjnych, które zaopatrują mózg w krew oraz tętnicach doprowadzających krew do nóg. Objawy miażdżycy Wzrost ilości cholesterolu we krwi lub nieprawidłowa proporcja jego frakcji zwykle przez długi czas nie daje żadnych niepokojących objawów. Dopiero gdy nasze tętnice zwężone są co najmniej o połowę, zauważamy, że coś jest nie tak: łatwiej się męczymy, możemy mieć trudności z koncentracją i zapamiętywaniem. W bardzo rzadkich przypadkach złogi cholesterolowe odkładają się w skórze i widać je jako żółte zgrubienia, zwykle w okolicy powiek, w zgięciu łokcia, pod piersiami. Mogą się też tworzyć w postaci guzków na ścięgnach nadgarstków i ścięgnie Achillesa. Naczynia krwionośne, zależnie od pełnionej funkcji, mają różne rozmiary. Największe, czyli tętnice, mogą mieć grubość kciuka. Te, które dochodzą do serca, nazywane są wieńcowymi, bo jak wieniec otaczają nasz najważniejszy mięsień. Tętnice rozgałęziają się na tętniczki, a te przechodzą w naczynia włosowate (inaczej włośniczki lub kapilary) - najcieńsze i najliczniejsze z naczyń krwionośnych. Z włośniczek krew wpływa do nieco szerszych naczyń zwanych żyłkami. Przechodzą one w żyły, którymi krew płynie w kierunku serca. Czyli krew z serca wypływa tętnicami, a powraca żyłami. Ciśnienie krwi w żyłach jest niższe niż w tętnicach. Zbadaj poziom cholesterolu Nie ma jednej, wspólnej dla wszystkich ludzi normy poziomu cholesterolu. Jego stężenie zależy bowiem, od tego, ile człowiek ma lat, czy jest ogólnie zdrowy, czy cierpi np. na cukrzycę, nadciśnienie, czy pali papierosy, czy prowadzi aktywny tryb życia. W krajach europejskich przyjęto, że u dorosłego człowieka stężenie całkowitego cholesterolu we krwi nie powinno być wyższe niż 200 mg/dl (np. w USA - 220 mg/dl). Jeśli jest większe - trzeba wykonać badania frakcji cholesterolu (LDL i HDL) oraz stężenia triglicerydów. Cholesterol całkowity – stężenie prawidłowe poniżej 200 mg/dl Frakcja LDL (zły cholesterol) – stężenie prawidłowe poniżej 130 mg/dl Frakcja HDL (dobry cholesterol) – stężenie prawidłowe powyżej 45 mg/dl Triglicerydy – stężenie prawidłowe poniżej 200 mg/dl Skutki miażdżycy Na skutek osadzania się blaszki miażdżycowej naczynia krwionośne zwężają się i krew ma coraz większe trudności, by się przez nie przecisnąć. Serce, które działa jak pompa, przyspiesza pracę i krew płynie szybciej. Dzięki temu do poszczególnych narządów dociera tyle krwi, ile trzeba, ale jednocześnie jest to nadmierny wysiłek dla samego serca. Mięsień rozrasta się więc, żeby sprostać zadaniu i... domaga się większej porcji utlenowanej, odżywczej krwi. Tymczasem zwężone blaszką miażdżycową tętnice wieńcowe są zbyt wąskie, by rozrośnięty mięsień dostał tyle krwi, ile potrzebuje. Dochodzi do niedotlenienia serca. Powoduje to bóle w klatce piersiowej zwane wieńcowymi (tzw. dusznicę bolesną). Z czasem ból taki pojawia się nawet po niewielkim wysiłku. W zaawansowanej miażdżycy złogi cholesterolowe mogą zajmować więcej niż połowę przekroju naczynia. Pod wpływem np. podwyższonego ciśnienia wewnętrzna ściana naczynia może pękać. Szybko sklejające się w miejscu pęknięcia płytki krwi tworzą skrzep, który w każdej chwili może się oderwać od ścianki i z krwią popłynąć np. w kierunku serca (dochodzi wtedy do zawału), mózgu (dochodzi do udaru), płuc (powstaje zator).Na skutek miażdżycy zarostowej tętnic często dochodzi także do znacznego niedokrwienia nóg. Może to doprowadzić do martwicy części tkanek. Powstają wówczas niegojące się owrzodzenia, które w skrajnych przypadkach mogą być przyczyną amputacji nogi. Miażdżyca - badania Niestety, nie ma jednego specjalistycznego badania, które pozwoliłoby z całą pewnością potwierdzić miażdżycę. Gdy w tętnicach jest już bardzo dużo blaszki miażdżycowej, można ją wykryć za pomocą USG. Na monitorze widać wtedy poszerzenie oraz pogrubienie ścian naczyń. Przydatne jest badanie USG z przystawką Dopplera, dzięki któremu lekarz może ocenić zaburzenia przepływu krwi przez naczynia. Stan tętnic wieńcowych pozwala ocenić tomografia komputerowa i koronarografia. Ryzyko zagrożenia miażdżycą można też oszacować, badając poziom całkowitego cholesterolu, jego frakcji LDL (złej) i HDL (dobrej) oraz stężenie triglicerydów we krwi. Leki i zabiegi stosowane przy miażdżycy By obniżyć poziom cholesterolu, lekarze zalecają odpowiednie leki. Z preparatów nowszej generacji mają do dyspozycji fibraty, które podnoszą poziom dobrego cholesterolu (np. lipanthyl, lipostat, bezamidin) i statyny (np. vasilip, zocor), które obniżają poziom złego cholesterolu oraz triglicerydów, a podnoszą stężenie dobrego. Statyny przyczyniają się do spowolnienia, a nawet cofania się zmian miażdżycowych w tętnicach wieńcowych. Bywa jednak, że leki to zbyt mało, by uratować nas np. przed zawałem serca czy udarem mózgu. Czasem lekarze muszą zastosować radykalne środki: Balonikowanie. Przez niewielkie nacięcie (najczęściej w pachwinie) wprowadza się cewnik do tętnicy. Jego ruchy lekarz śledzi na monitorze. Gdy cewnik dotrze do miejsca największego zwężenia, specjalny balonik wprowadzony przez cewnik zwiększa swoją objętość i w ten sposób kruszy złogi cholesterolowe. Okruchy wyciąga się cewnikiem na zewnątrz i tętnica się rozszerza. Stenty. Żeby tętnica nie zarastała na nowo blaszką miażdżycową, umieszcza się w jej wnętrzu tzw. stent. To krótka rurka wykonana z cienkiej siateczki. Często stenty nasącza się specjalnymi substancjami (np. rapamycyną), by na siatce nie osadzała się blaszka miażdżycowa. By passy. Jeżeli nie udaje się udrożnić tętnicy, niezbędny bywa zabieg tzw. pomostowania. Pobiera się fragment zdrowej żyły, np. z nogi pacjenta, i wszywa się jednym końcem powyżej, a drugim poniżej przeszkody (czyli nagromadzenia blaszki miażdżycowej) blokującej przepływ krwi. Po zabiegu pomostowania drożnym by-passem krew będzie wartko płynąć. Autor: Time Pamiętaj, że odpowiednio dobrana dieta pomoże obniżyć ciśnienie krwi. Skorzystaj z JeszCoLubisz - innowacyjnego systemu dietetycznego Poradnika Zdrowie i ciesz się indywidualnie dobranym planem oraz stałą opieką dietetyka. Zadbaj o swoje zdrowie i zmniejsz ryzyko chorób układu krążenia.
2FphLB.
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/188
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/54
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/237
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/6
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/386
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/1
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/150
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/345
  • 0g7lnkr97y.pages.dev/42
  • jak pozbyć się miażdżycy jerzy zięba